Taki tytuł nadano sformułowaniu woli Jezusa wobec Ognisk, jak ją zrozumiała Marta Robin.
“Wtedy to Jezus powiedział mi o wspaniałym Dziele, jakie pragnął zrealizować tutaj na Chwałę Ojca, aby Jego królowanie umocniło się w całym Kościele i odrodziło świat za sprawą głoszenia tu wiary, którego cudowne i boskie Działanie rozprzestrzeni się na cały glob ziemski. Dzieło, na rzecz którego miałam specjalnie pracować i poświęcić się mu zgodnie z Jego Poleceniem i w oparciu o Jego boskie Rady, pod kierunkiem Kapłana, którego od zawsze wybrał i umiłował w swoim Sercu, ażeby go uformować, a któremu da kiedyś wiernych i oddanych współpracowników, by pomagali mu rozgrzeszać, pouczać i sycić dusze ludzkie prowadząc je ku Miłości Chrystusowej. Współpracowników, których Jego [Jezusa] Ksiądz będzie miał sam wybrać [sam dobierze] w Świetle i pod natchnieniem Ducha Świętego, nad miarę hojnego, jeśli tylko będzie poddany [ów ksiądz] Jego Poleceniom, i z którymi będzie żył w najbardziej braterskiej jedności i najdoskonalszej harmonii.
Powiedział mi, że Kapłanowi, o którym mówił, będzie powierzone prowadzenie mnie i kierowanie mną według Jego boskiego spojrzenia na mnie, dodając, że w swoim czasie będzie mi dane poznać Jego Najwyższą Wolę wobec Dzieła i ogrom Jego Przeznaczeń płynących z Miłości wobec niego i mnie.
W tym momencie zrozumiałam coś, w co nie ośmielałam się wierzyć lub raczej, w co odmawiałam wierzyć, a mianowicie, że to w tej Parafii powinno wypełnić się Dzieło, które Pan nazwał Wielkim Dziełem swojej Miłości, o którym już mi mówił tyle razy, a teraz tak mocno nalegał, abyśmy bez opóźnienia kładli pierwszy fundament przez stworzenie szkoły dla dzieci i dziewcząt i obiecywał, że z Najświętszą Dziewicą napełni [to Dzieło] Swoją Miłością i Ich boską opieką, mówiąc, że Szkoła stanie się pewnego dnia jedną z gałęzi Dzieła o skutecznym promieniowaniu.
Byłam zdumiona!… Ledwie ośmielałam się wierzyć w boskie słowa Pana, tak bardzo bałam się pomylić, przewidując znaczenie i niesłychane konsekwencje tego przekazu. Natomiast to, czego zupełnie nie mogłam zrozumieć, to nałożony na mnie bezpośredni mój udział w tym wszystkim. Ale nie chciałam dyskutować z poleceniami Bożymi. Mogłam tylko podporządkować się i być posłuszną, gdyż miałam natychmiast podzielić się tym, co usłyszałam.
Cóż za męczeństwo i cóż za tortura były mi dane!… Dusiłam się z lęku na samą myśl o tym, co miałam powiedzieć, tak bardzo obawiałam się mówić. Ale Pan przynaglał z taką stanowczością, że nie ośmielałam się dłużej czekać.
W tym momencie Jezus rozłożył ramiona w chwalebnym geście Błogosławieństwa i Miłości, spojrzał w kierunku ziemi, którą majestatycznie okrywał swoim Cieniem, i patrzył na nią z niewyrażalną czułością i serdecznością. Po chwili wskazał mi dokładne miejsce, którego pragnął dla swojego Dzieła, i o to miejsce należało się starać.
Po chwili kontynuował: „Tak, chcę tutaj coś nowego i wielkiego na naszą Chwałę, z powodu ciebie… Z powodu tego wszystkiego, co czynię i chcę czynić w tobie i przez ciebie, w czym chcę być uwielbiony w sposób nieskończony!…
Chcę przyjmować tutaj Miłość i Chwałę nieskończoną!… Chcę odbierać tutaj cześć i świadectwo nieporównywalne!… Chcę, aby wszyscy członkowie Dzieła byli święci! Aby oddziaływali życiem głęboko nadprzyrodzonym, przez nieustanne ćwiczenie się w miłości bratniej, przez oddanie w każdej próbie i wreszcie przez dar z siebie każdemu i wszystkim w całkowitym oddaniu Bogu.
Rozleję na Dzieło i na każdego z członków strumień Światła i Łask! Dokonywać tu będę zadziwiających cudów! Moja Najświętsza Matka będzie czynić tu wielkie dzieła. Przeznaczam dla tego miejsca niezrównaną ilość łask, jakich jeszcze dotąd nie rozlałem w moim Kościele i jakich nie rozleję nigdzie indziej, jak tylko w tych miejscach. Dokonywać się tu będą takie cuda, jak w pierwszych dniach mego Kościoła, a nawet większe.
Moja Najświętsza Matka będzie Królową chwalebnie kochaną i słuchaną w tym Ognisku Mojej Miłości, które Ona sama będzie prowadzić swoją matczyną obecnością i dozna tu prawdziwego triumfu promieniującego daleko i znanego na najbardziej oddalonych krańcach ziemi.
Kapłan, którego przygotowuję do objęcia pieczy nad mym Dziełem i dla jego olbrzymiego rozwoju będzie apostołem o wielkim wpływie i dokona on wspaniałych podbojów oraz licznych i niespodziewanych nawróceń… Jednakże nie będzie mógł nigdy nic uczynić bez ciebie czy też z dala od ciebie.
To przez ciebie chcę mu przekazywać moje polecenia i dawać mu poznać Moją wolę. To przez ciebie, przez twoją modlitwę, przez twoją ofiarę całopalną chcę przekazywać mu Moje światło i Moją łaskę. Będziesz mu mówić wszystko w miarę, jak będę cię o to prosił. Również ty nie będziesz mogła nic uczynić bez niego.
Chcę utworzyć między nim i tobą, między jego duszą i twoją, jedność najdoskonalszą i najbardziej wewnętrzną, jaka jeszcze dotąd nie zrodziła się w moim sercu… Jedność podobną do mojej więzi z Najświętszą Matką… Jedność podobną do mojej więzi z tobą. Chcę, by była tak piękna i czysta, by sami aniołowie byli wzruszeni. Chcę, by między wami była wielka więź życiowa. Chcę was stopić [zmieszać] w sobie dla misji, jaką chcę wam powierzyć, dla wszystkich dusz, które chcę wam dać na Chwałę mego Imienia.
Nie drżyj. To Ja tego chcę… To Ja uczynię wszystko… Będę Światłem i Siłą… Będę Miłością i Życiem w każdej z waszych dusz, w których chcę królować jako Pan i Mistrz absolutny”.
Później znów mówił o Dziele. „Stanie się ono – mówił – schronieniem dla ludzi w wielkich strapieniach, którzy przyjdą tutaj czerpać pociechę i nadzieję; bezpieczną osłoną, wyraźnym znakiem mojej woli i wezwaniem mego Serca skierowanym do licznych grzeszników, którzy przyjdą zewsząd przyprowadzeni przez moją Matkę i przeze Mnie, by szukać tu w moim boskim przebaczeniu światła i uzdrowienia ze wszelkiego zła.
Chcę, żeby było ono Ogniskiem jaśniejącym Światłem, Dobrocią i Miłością; ośrodkiem wielkich zmartwychwstań duchowych, po materialnej porażce ludów i ich szatańskich błędów, żywą oazą dla dusz dobrej woli, dla dusz strwożonych i zniechęconych, dla zatwardziałych grzeszników i sceptyków… domem mego Serca otwartego dla wszystkich. Jego promieniowanie będzie coraz szersze na miarę nieskończoności i wieczności.
Liczni kapłani, których ożywia gorące pragnienie doskonałości, przyjdą tutaj pokrzepiać się, uczyć i uświęcać. Przyprowadzę też ważne osobistości z różnych narodów, które odkryją prawdziwy sens i subtelną wzniosłość życia oraz poznają prawdziwe drogi zbawienia, dzięki temu, co ujrzą i czego się nauczą.
Należy więc budować bez zatrzymywania się, mimo trudności chwili i rosnących obaw… Moja wola tego się domaga!… Czyż to nie w czasach najbardziej niespokojnych, pośród bitew, pożarów i ruin rozkwitały wspaniale moje Dzieła i moja Miłość?”