Marta Robin

„Nie zatrzymuj się na progu swej duszy…” Marta Robin

Biografia

Przyszła na świat 13 marca 1902 r. w małej miejscowości Châteauneuf-de-Galaure niedaleko Lyonu (południowo – wschodnia część Francji) jako ostatnia z sześciorga rodzeństwa. Wzrastała w rodzinie ludzi ziemi: pracowitych, o dobrym sercu, choć surowych; religijnych, ale niepraktykujących. Nie były to we Francji czasy sprzyjające wierze. Zwłaszcza na wsi „szalały”: ateizm, socjalizm, masoneria. W rodzinie państwa Robinów tylko Marta cieszyła się łaską pobożności, naturalną, niejako wrodzoną tęsknotą za Bogiem. Marta w wieku kilku lat zapadła na poważną, początkowo trudną do zdiagnozowania, chorobę, która rozwijała się w niej przez całe życie. Po latach dopiero okazało się, że cierpiała ona na rodzaj zapalenia mózgu, które nieustannie postępowało, obejmując powoli całe ciało. Jako szesnastoletnia dziewczyna przeszła pierwszy atak paraliżu. Kilka miesięcy znajdowała się w letargu. Cudem wróciła „do żywych”. W ciągu kilku najbliższych lat „choroba zebrała swoje żniwo”: paraliż „ogarnął” całe ciało, zatrzymując się „na wysokości” szyi. A to znaczyło, że kobieta nie mogła wykonać żadnego ruchu, najmniejszy dotyk powodował ból, promień światła – pomimo oślepnięcia – utratę przytomności. Nie mogła przełykać, więc nie jadła i nie piła. I tak przez 50 lat. Jedyny i życiodajny pokarm stanowiła Eucharystia, przyjmowana raz na tydzień.

Trzeba było porzucić pragnienie wstąpienia do zakonu, które zrodziło się kiedyś w sercu nastolatki. Bliska była zapewne pokusa rozpaczy.Takie miało być jej życie? Nieprzydatne, obciążające innych, niezrealizowane, samotne? A była kiedyś tak radosnym i figlarnym dzieckiem… Dziewczyną pełną pasji i żarliwej miłości do Boga, ludzi.Wiele lat upłynęło na modlitwie o odczytanie sensu tego cierpienia i takiego życia. Marta coraz bardziej jednoczyła się z Chrystusem, utożsamiając się z Jego ofiarą. Widocznym tego znakiem stały się stygmaty, znaki męki Pańskiej, czyli niezwykła łaska bliskości z Panem w przeżywaniu Jego cierpienia. Oto spotkania „nieruchomej” Marty z działającym Jezusem przynosiły wielkie zmiany w jej myśleniu o sobie, chorobie… Wreszcie nastąpił koronny moment: akceptacja, przyjęcie życia takim, jakie jest; z głębokim przekonaniem i wiarą, że takie i – samo w sobie ma sens. Otrzymała też misję, by założyć katolicką szkołę dla dziewcząt w swojej parafii. Razem z proboszczem powołali ją do życia. Czyż nie był to widoczny znak Bożego działania? W kraju zamykano wszak wszystkie placówki edukacyjne o profilu wyznaniowym, a tu coś takiego! Po dwóch latach szkoła „nabrała rozpędu” i znacząco się powiększyła.

Właśnie wtedy do Marty przybył George Finet, ksiądz z Lyonu, odpowiedzialny w swojej diecezji za szkolnictwo. Usłyszał wtedy od Marty, że wolą Jezusa i Maryi jest, by poprowadził 5-dniowe rekolekcje w milczeniu na temat wiary. Dwie ich uczestniczki stały się z czasem pierwszymi członkiniami wspólnoty Ognisko Światła i Miłości, której powstanie datuje się na 8 września 1936 r. (początek tychże rekolekcji), a ksiądz George Finet – pierwszym ojcem wspólnoty.Cierpiąca, ale radosna i szczęśliwa, bo zjednoczona z Chrystusem i Jego wolą, Marta, staje się coraz bardziej aktywna w wymiarze relacji. Jej pokój, jeszcze niedawno tak pusty i samotny, stał się wkrótce centrum modlitwy i spotkań z setkami tysięcy ludzi (odnotowano 100 tys. nazwisk; prawdopodobnie drugie tyle spotkało się z Martą incognito). Przybywali do niej ludzie prości i najwięksi myśliciele tamtego czasu; z daleka i bardzo bliska; po sens życia lub umocnienie w drodze; szczęśliwi i cierpiący; zawsze tak samo spragnieni Boga; bracia i siostry w drodze. Były to spotkania nader zwyczajne, bardzo ludzkie, współczujące, pełne ciepła, troski o drugiego.W Marcie i poprzez nią spotykano Chrystusa. I to był ten „fenomen” jednej z najbardziej niezwykłych postaci Kościoła naszych czasów, kobiety tak niezwykłej w swojej prostocie, świadka i miłośniczki życia, przekonanej, że zawsze ma ono sens i tam gdzie jesteśmy, możemy uczynić wiele, całkowicie przyjmując i godząc się na Boży plan wobec nas.

Choć Marta już nie żyje (zm. 6 lutego 1981 r.), wciąż jest aktywna: modli się, wstawia za nami, czuwa nad Ogniskami na świecie (ok. 80 w tym 2 w Polsce) i wszystkimi ich działaniami.